Mateusz Sołtysek jest uczniem VI klasy (II stopień) Zespołu Państwowych Szkół Muzycznych im. S.Moniuszki w Bielsku – Białej. Uczy się pod kierunkiem mgr. Marcina Szermańskiego. Na Ogólnopolskim Konkursie Muzycznych Centrum Edukacji Artystycznej dla Szkół Muzycznych II stopnia specjalność gitara, który odbył się w kwietniu bieżącego roku, Mateusz otrzymał nagrodę Grand Prix! O wspólnej pracy, pasji, inspiracjach, Panowie zechcieli opowiedzieć…
Kilka zdań o sobie… Marcin Szermański
Studia ukończyłem w 2001 roku w katowickiej Akademii Muzycznej w klasie prof. Aliny Gruszki. Podobnie jak Mateusz, przygodę z gitarą rozpocząłem od II stopnia, mamy zatem bardzo podobny życiorys artystyczny ;). Nikt więc do instrumentu mnie nie zmuszał, nikt nie targał za uszy, żebym ćwiczył, ja sam znalazłem do niego drogę, to było prawdziwe zauroczenie i pasja.W szkole pracuję od 1998 roku. Obecnie jestem nauczycielem szkoły muzycznej w Bielsku oraz w Katowicach.
GitaraKlasyczna.pl: Grand Prix w Ogólnopolskim Konkursie Muzycznym CEA dla Szkół Muzycznych II st, w specjalności gitara, który odbywa się co trzy lata, to wielki sukces, zarówno ucznia, jak i jego nauczyciela. Pozwól, że złożę Wam serdeczne gratulacje. Od kiedy pracujecie razem?
Marcin Szermański: Dziękuję, miło mi w imieniu swoim oraz Mateusza. Tak, to Grand Prix to ukoronowanie naszej 6-letniej współpracy. Oczywiście tych sukcesów oboje mieliśmy znacznie więcej, ale ten jest dla nas rodzajem muzycznego Oskara.
GK.pl: Na tym poziomie zaawansowania instrumentalisty często nie ma jednego sposobu rozwiązania danego problemu, czy to pod kątem muzycznym, czy technicznym. Czy narzucasz swoją wizję uczniowi? Czy raczej rozwiązanie jest rodzajem kompromisu pomiędzy Wami? A może ufasz intuicji Mateusza i pozwalasz mu na podążanie jej tropem? Czy łatwo się pracuje z Mateuszem? Gdybyś miał wskazać jedną najmocniejszą i najsłabszą stronę w grze na gitarze swojego uczenia, co byś wymienił?
M.Sz.: W obecnej chwili można powiedzieć, że Mateusz jest już dojrzałym muzykiem i wie, co powinien zrobić, jednak na samym początku w zasadzie wszystkie moje uwagi Mateusz bez specjalnego sprzeciwu realizował, co bardzo ułatwiało nam współpracę. Mateusz nigdy nie filozofował, nie poddawał wątpliwość moich wskazówek, po prostu mi zaufał i to świetnie zaprocentowało.
Warte wspomnienia jest II miejsce na ogólnopolskim konkursie gitarowym w Rybniku, które Mateusz uzyskał już po dwóch miesiącach nauki. Doskonale zdawałem sobie wówczas sprawę, wysyłając go tam, że powinien być zauważony, jednak jego wykonanie i determinacja w przygotowaniu się do tego konkursu upewniły mnie, że mam do czynienia z osobą wybitną.
Praca z Mateuszem to sama przyjemność. Jak wcześniej wspomniałem, Mateusz pozwolił mi się prowadzić, a to oznacza wymarzoną relację nauczyciel – uczeń. Nie traciliśmy czasu na wspólne poszukiwanie motywacji, bo ona po prostu była naturalną częścią naszych lekcji.
Odnosząc się bezpośrednio do pytania, to praca przebiegała nam zawsze łatwo i w miłej atmosferze, co warte jest podkreślenia. W takich warunkach lekcja w zasadzie przestaje być pracą, bo staje czystą przyjemnością, spotkaniem ludzi, którzy patrzą w tym samym kierunku.
Cech pozytywnych Mateusz ma mnóstwo, zaczynając od dużej biegłości technicznej, genialnej pamięci muzycznej – czasami sam nie dowierzam, że tak szybko potrafi się nauczyć – a kończąc na determinacji do heroicznej, wielogodzinnej pracy z instrumentem. Słabych stron nie zauważam, już dziś Mateusz jest w stanie zagrać dokładnie wszystko.
GK.pl: Który z utworów programu konkursowego Mateusza jest Twoim ulubionym? I dlaczego?
M.Sz.: Moim ulubionym utworem z programu Mateusza jest Jazz Sonata Dusana Bogdanovica, jego z resztą również :) Sam kiedyś grałem ten utwór i pamiętam jak dziś, jaką przyjemność sprawiało mi najpierw jego ćwiczenie, a następnie koncertowanie. Zabawa metrum, rytmem, artykulacją, niebanalną harmonią są czymś, co jest mi bliskie. Zdecydowanie jest to mój ulubiony utwór.
GK.pl: Twoi ulubieni gitarzyści – wirtuozi? Twoi ulubieni kompozytorzy gitarowi?
M.Sz.: Żyjemy w wymarzonych czasach, jeśli chodzi o muzykę w ogóle. Każdy znajdzie coś dla siebie. Bardzo lubię muzykę folk i nie chodzi tutaj tylko o tą gitarową. Sam kiedyś bardzo dużo jeździłem po kraju, grając na mandolinie, banjo oraz gitarze w zespole wykonującym muzykę irlandzką i iberyjską. Stąd moimi ulubionymi muzykami nie są tylko ci ze świata klasycznego.
Vicente Amigo, Al di Meola, Rosenberg Trio i wielu innych, natomiast spośród gitarzystów klasycznych wyróżniam Marcina Dyllę, Ricardo Gallena, Ali Arango.
Inspirujący mnie kompozytorzy gitarowi i nie tylko (bo Bacha uwielbiam) to: Dioniso Aguado, Rodrigo, Bogdanovic. W zasadzie długo mógłbym wymieniać bo wszystko co gram, co grają moi uczniowie musi się najpierw mi podobać, abyśmy mogli cokolwiek z tym utworem robić.
Kilka zdań o sobie… Mateusz Sołtysek
Grę na gitarze rozpocząłem pod koniec 2009 roku, gdy miałem 9 lat. Ojciec pokazał mi swoją gitarę akustyczną, od której wszystko się zaczęło. Bardzo mi się to spodobało i chciałem grać codziennie. Zacząłem od muzyki rozrywkowej, a w pewnym momencie natrafiłem na gitarę elektryczną i od razu ją pokochałem. Poprosiłem rodziców, by kupili mi gitarę elektryczną i wzmacniacz. Grałem na niej cały czas. Uczyłem się z tabulatury, nie znałem wtedy jeszcze nut,nawet nie znałem za bardzo muzyki klasycznej, nie podobała mi się, co pewnie wynikało z mojego młodego wieku. Słuchałem i uczyłem się utworów Andy’ego Timmonsa, Steve’a Vaia, Joe Satrianiego, Erica Johnsona i wielu innych.
Zanim rodzice mnie zapisali do szkoły muzycznej chodziłem na prywatne lekcje, gdzie zetknąłem się z gitarą klasyczną i nauczyłem się czytać nuty, a najtrudniejsze było nauczenie się grać wszystkimi palcami prawej ręki, gdyż do tej pory używałem piórka do gry na gitarze.
W 2013 roku przystąpiłem do egzaminu wstępnego do I klasy szkoły muzycznej II stopnia. Nie zagrałem wtedy za dobrze, ale zauważono we mnie potencjał, więc mnie przyjęto i dano możliwość rozwoju muzycznego. Jako, że jest to szkoła muzyczna, zacząłem się spotykać z muzyką klasyczną na co dzień, na co szczególnie się nie cieszyłem. Była ona dla mnie ciężka, nie mogłem jej słuchać. Ale nie przeszkadzało mi jej wykonywanie, może dlatego, że uwielbiam grać na gitarze. Aczkolwiek dalej ćwiczyłem w domu na gitarze elektrycznej i myślałem o odejściu ze szkoły. Rodzice mnie przekonywali, bym został.
I tak z czasem, gdy uczyłem się muzyki poważnej, pojawiało się coraz głębsze zrozumienie i zacząłem doszukiwać się w niej piękna i elementów, które sprawiłyby, że słuchałbym ją z przyjemnością. I tak się stało, zacząłem szanować muzykę klasyczną, a granie na gitarze zaczęło wyzwalać we nie bogate uczucia, silne emocje, przenikające przez każdą komórkę mojego ciała, przyprawiając mnie niekiedy o zawrót głowy, a czas mógłby zatrzymać się dla mnie, zawieszony w jednym miejscu ze mną, który właśnie zagrał akord dominantowy, pełen alikwotów i barw.
Skończyłem właśnie szkołę muzyczną II stopnia i będę miło wspominał te ostatnie 6 lat z ludźmi, z którymi mogłem dzielić się swoją pasją i których pasję mogłem poczuć poprzez muzykę, wykonując ją, ucząc się i eksplorując. Szczególnie wspominać będę mojego nauczyciela Marcina Szermańskiego, z którym praca była czystą przyjemnością.
GK.pl: Gratuluję zdobycia Grand Prix na konkursie w Inowrocławiu. Jak Ci się grało podczas przesłuchań?
Mateusz Sołtysek: Na przesłuchaniach grało się świetnie. Akustyka sali była bardzo dobra, przez co każdy dźwięk, nawet grany piano, był słyszalny. Jednak na początku nie mogłem się przyzwyczaić, ale przewidziałem taką sytuację, dlatego rozpocząłem występ preludium Bacha, by móc się “wgryźć” w atmosferę sali. Po chwili wszystko zaczęło iść po mojej myśli, uspokoiłem się, a czas przestał dla mnie istnieć. Zawsze, gdy gram, wpadam w pewien trans, czuję się częścią utworu, co potęguje się, gdy mam świadomość, że ktoś słucha mojego występu.
GK.pl: Który z utworów, wykonywanych na konkursie jest Twoim ulubionym? I dlaczego?
M.S.: Moim ulubionym utworem z programu, który wykonywałem to Jazz Sonata Dušana Bogdanovića, ponieważ uwielbiam bawienie się rytmem, metrum i artykulacją, co jest szczególnym elementem tego utworu. Co kilka taktów spodziewać się trzeba zmiany metrum, niuansu artykulacyjnego, czy też w pierwszej części znajdują się fragmenty, w którym wykonawca ma zaimprowizować, co pozwala wnieść własny pierwiastek. Co prawda, kompozytor rozpisał tę improwizację, którą uczący się utworu może wykorzystać, lecz ja chciałem zagrać własną.
Jest to również utwór najbliższy temu, co chcę wykonywać, ponieważ łączy elementy muzyki rozrywkowej, od której zacząłem swoją przygodę z gitarą i która zawsze będzie mi towarzyszyć, a jednocześnie wykorzystuje niebanalną formę, harmonię i rytmikę, robiąc ukłon w stronę muzyki klasycznej.
GK.pl: Gdybyś miał wskazać swoją jedną najmocniejszą i najsłabszą stronę w grze na gitarze, co byś wymienił?
M.S.: Moją najmocniejszą stroną w grze na gitarze jest łatwość w implementowaniu własnych pomysłów, czy też zaproponowanych przez nauczyciela bądź innych muzyków oraz to, że wyzwalają się we mnie bogate emocje podczas gry, co podnosi wartość występu. Ze strony czysto technicznej to mam dość rozciągniętą rękę, co pozwala mi zagrać trudne akordy, frazy czy mniejsze jednostki w skomplikowanych układach.
Ze słabszych stron to szybkie przebiegi apoyando oraz tremolo. W szybkim tempie tracę synchronizację obu rąk, a co za tym idzie: precyzję. Lecz nie jest to wada, która nie może zostać naprawiona. Jest uciążliwa, lecz z pewnością lementy te mogą zostać wyćwiczone.
GK.pl: Na jakiej gitarze grasz na co dzień i jakich strun używasz? Czy na tym instrumencie występowałeś na konkursie w Inowrocławiu?
M.S.: Na co dzień gram na gitarze Aleksandra Benedykta, lutnika z Bielska-Białej. Również występowałem z nią na konkursie w Inowrocławiu, a mówiąc o strunach to zazwyczaj używam Savarez Alliance Corum High Tension lecz często zdarza mi się założyć inne rodzaje Savarez, a niekiedy struny Knobloch i D’Addario Pro Arte.
GK.pl: Grasz własnymi paznokciami, czy stosujesz inny sposób (żele, tipsy, hybrydy)?
M.S.: Używam własnych paznokci, lecz rozważam przejście na paznokcie sztuczne, ponieważ moje naturalne zbyt mocno się ścierają przy dłuższej sesji przy gitarze, pomimo że są dużo twardsze i bardziej wytrzymałe niż kilka lat temu. Nie mam problemu ze znalezieniem ładnego dźwięku, lecz ich piłowanie 2-3 razy podczas ćwiczenia jest uciążliwe.
GK.pl: Masz tremę przed występem? Jeśli tak, to jak sobie radzisz, aby ją opanować?
M.S.: I tak i nie. To zależy od punktu widzenia. Tak, bo czuję ją w sobie, jak się pojawia, gdy wychodzę na scenę i gram pierwsze dźwięki. Ale patrząc z innej strony to nie, ponieważ ją całkowicie ignoruję, nie pozwalam jej mnie sparaliżować ani wpływać na moje działania. Jednak uważam, że jej mała ilość jest przydatna, ponieważ powoduje u mnie pobudzenie.
GK.pl: Ile ćwiczysz dziennie? Czy masz jakiś przemyślany sposób codziennej pracy nad utworami, techniką, rozwojem muzycznym? Jak wygląda taki Twój typowy dzień ćwiczenia?
M.S.: Ćwiczę bardzo dużo lecz uważam, że nie chodzi o to ile ćwiczę tylko o to, co ćwiczę i jak bardzo się na tym skupiam. 4-godzinna sesja bez koncentracji będzie gorsza od 30 minut świadomego doskonalenia gry. Aczkolwiek wyznaczam pewne granice czasowe, ponieważ zmusza mnie to do zrobienia tego, co wziąłem sobie za cel, w wyznaczonym czasie. A gdy skończę przed jego upływem, to zwyczajnie wyszukuję kolejnej rzeczy. Zazwyczaj mój trening trwa 3-4 godziny, a przed ważnym wydarzeniem wykorzystuję każdą wolną chwilę.
Przed konkursem w Inowrocławiu było to 6-8 godzin każdego dnia, przez 2 tygodnie. Oczywiście nie ćwiczę 8 godzin ciągiem lecz z krótkimi przerwami, które pozwalają przywrócić koncentrację i dają dłoniom odpocząć.
Przed wzięciem instrumentu do ręki myślę o tym, co chcę osiągnąć w danym dniu, wybierając 3 rzeczy i zapisuję je na papierze. Specjalnie używam słowa “osiągnąć”, gdyż wywołuje ono we mnie większą motywację niż słowo “zrobić”, czy “wyćwiczyć”. Wyznaczam tylko 3 rzeczy, ponieważ wiele innych wyłania się podczas samego treningu. Zawsze zaczynam od rozgrzewki bez instrumentu – kilka przysiadów, krążenia ramion, szybkie ruchy palcami, a przy instrumencie pewne wprawki i gamy do momentu, gdy poczuję, że mam wystarczająco rozgrzane ręce.
I tu zaczyna się właściwy trening. Zawsze skupiam się na utworach, a ćwiczenia czysto techniczne wykonuję, gdy pojawia się potrzeba wynikająca z obecności pewnej trudności w kompozycji, ponieważ nie lubię wykonywać ćwiczeń technicznych, gdy nie mają one zastosowania w danym momencie, w utworze. Ludzie nie przychodzą słuchać wprawek, ale muzyki, dlatego lepiej skupić się na dziele muzycznym, dbając o najwyższy poziom techniczny na jego gruncie. Oczywiście rozpoczynam od małych odcinków, następnie je łączę, aż połączą się w całość, a gdy zauważę, że tracę skupienie, przechodzę do innego fragmentu, gdyż granie bez koncentracji nie ma sensu i tylko pochłania czas.
GK.pl: Raz jeszcze gratuluję Wam imponującego wyniku i serdecznie dziękuję za rozmowę!
Rozmawiała: Monika Jarosz.