– Rok 2000 był dla Was bardzo pracowity.
Los Desperados – To prawda. Z ważniejszych imprez, na których wystąpiliśmy w 2000 r. można wymienić: koncerty we Wrocławiu i Kłodzku w ramach III Kłodzkich Impresji Gitarowych „Gitariada 2000″, występ na Międzynarodowym Festiwalu Gitarowym “XV Lubelskie Spotkania Gitarowe”, recital i udział w jury na Międzynarodowym Festiwalu i Konkursie Duetów Gitarowych „Gitara W Pałacu”, odbywającym się w Gryficach i Trzebiatowie, udział w V Międzynarodowym Festiwalu „Ghitaralia 2000” w Przemyślu, występ na Międzynarodowym Festiwalu „Częstochowskie Spotkania Gitarowe”, po raz trzeci wystąpiliśmy w warszawskiej Starej Prochowni w ramach cyklu „Gitara i jej przyjaciele”. Oprócz tego zagraliśmy kilkadziesiąt innych koncertów w całej Polsce.
– Ale występowaliście nie tylko w Polsce…
– W tym roku mieliśmy również dużo koncertów zagranicznych we Francji, Włoszech i Hiszpanii. Wielkim przeżyciem dla nas był występ na Festiwalu Gitarowym „Nuits de la Guitare” w Patrimonio we Francji, gdzie corocznie koncertują giganci gitary z całego świata reprezentujący najróżniejsze style (m.in.: John McLaughlin, Martin Taylor, bracia Assad, „Los Angeles Guitar Quartet” i inni).W tym roku obok Alberta Lee, Hirama Bulocka i Bireli Lagrena gwiazdą festiwalu był Al Di Meola. Tak się złożyło, że graliśmy w tym samym dniu co on i mieliśmy wreszcie okazję poznać go osobiście. Opowiadał nam o planowanych koncertach w Polsce, a także o swojej najnowszej płycie, The Grande Passion.
– Stajecie się coraz bardziej znani. Wasza ostatnia płyta dotarła nawet do Japonii. W wielu czasopismach ukazały się bardzo dobre recenzje. Macie sporą grupę fanów, nie tylko w Polsce. Kiedy doczekamy się następnej płyty?
– Od pewnego czasu przygotowujemy materiał na nową płytę, na której znajdą się głównie nasze własne kompozycje. Nawiązaliśmy interesującą współpracę z panem Rainhardem Karwatky, który był realizatorem płyt takich sław, jak. np. Quincy Jones czy Celine Dion. Wydaje się, że ta współpraca może przynieść bardzo interesujący rezultat.
– Na ostatnich koncertach zaczęliście eksperymentować z oświetleniem.
– To prawda. Jest to dla nas jakby kolejny krok w kierunku stworzenia najbardziej odpowiednich warunków odbioru naszej muzyki, uzyskania właściwej atmosfery podczas koncertu. Podobnie było z nagłośnieniem: rzadko można było liczyć na dobrego akustyka, z odpowiednim sprzętem. Już wiele lat temu postanowiliśmy więc w tym względzie usamodzielnić się. Teraz przyszła kolej również na stronę wizualną. Oczywiście wiąże się to z pewnymi niedogodnościami, bo trzeba wozić ze sobą na koncerty kolejne kilogramy sprzętu, ale efekt – jaki uzyskujemy podczas występu – jest jednak tego wart. Stosujemy reflektory punktowe, które rzucają niebieskie i czerwone światło.
– Jakie macie plany na najbliższą przyszłość?
– Oprócz pracy nad nową płytą gramy również sporo koncertów. W sierpniu i wrześniu planowane są np. nasze koncerty w USA. Wcześniej mamy szereg koncertów we Francji i Hiszpanii. Otrzymaliśmy też od francuskiej telewizji propozycję nagrania 45 minutowego programu.
– Gratuluję sukcesów. Z niecierpliwością będziemy oczekiwać nowej płyty.