Finał VIII Międzynarodowego Nieustającego Festiwalu Gitarowego w Lublinie, który odbył się 8 – 13 X 2000 pod patronatem Ambasadora Królestwa Hiszpanii w Polsce.
Muzyka gitarowa jest nieustającym elementem lubelskiej kultury. To wszystko dzięki zaangażowaniu Lubelskiego Towarzystwa Gitarowego, Wydziału Spraw Społecznych Urzędu Miejskiego w Lublinie, Filharmonii im. H. Wieniawskiego w Lublinie i Towarzystwa Hiszpańsko-Polskiego KUL. Połączone siły przyniosły efekt w postaci zupełnie wyjątkowych, mających indywidualną atmosferę koncertów.
Swete niezawodny
W pierwszym z koncertów (8 października) wystąpił Alexander Swete, austriacki artysta, którego nie trzeba przedstawiać miłośnikom muzyki gitarowej. Gościł na lubelskiej estradzie już drugi raz. Ten ulubieniec publiczności zawsze gwarantuje świetną frekwencję. Tak było i tym razem. Salę Trybunału Koronnego słuchacze wypełnili do ostatniego miejsca. Najważniejszym kryterium popularności Austriaka jest jego sztuka gry na gitarze, którą opanował do perfekcji. Tym razem zaskoczył ciekawą interpretacją muzyki przełomu XVIII/XIX wieku wykonując koncerty: L. Boccheriniego (E-dur) i M. Giulianiego (A-dur op. 30).
Soliście towarzyszyła Orkiestra Kameralna Filharmonii Lubelskiej, którą poprowadził Piotr Wijatkowski. Basso continuo na klawesynie realizowała Teresa Księska-Falger, pianistka, dyrektor naczelna i artystyczna Filharmonii Lubelskiej.
W koncercie Boccheriniego Alexander Swete trzymał się konwencji wykonawczej pozbawionej nadmiernej brawury, stonowanej i skupionej na jakości dźwięku. Jakże piękne i uzasadnione były tutaj zmiany dynamiczne: crescenda i decrescenda. W kadencjach, gitarzysta w pełni świadomy swoich wielkich możliwości technicznych, pokazał efektowne przebiegi melodyczne pasujące charakterem do całości kompozycji. Warto nadmienić, że nuty koncertu Boccheriniego, w oryginale napisanego na wiolonczelę, na gitarę przetranskrybował i opracował, a także bezpłatnie udostępnił, Konrad Ragossnig z Austrii, u którego Swete pobierał nauki.
Podobny, niemal siostrzany, okazał się drugi z koncertów zaprezentowanych tego wieczoru w Trybunale Koronnym. Primo concierto op. 30 Giulianiego, w którym solista “przeciwstawiał” się partii orkiestry, już bez udziału klawesynu, przyniósł zwycięstwo gitarze solo. Orkiestra w obydwu utworach niestety nie grała tak znakomicie, jak Swete, jej grę można określić delikatnie i krótko, po prostu “dała plamę”.
To się nie skończyło…
Andrzej Otremba absolwent Akademii Muzycznej w Katowicach wystąpił w Lublinie pierwszy raz (12 października) i niestety dobrego wrażenia po sobie nie zostawił. Trudno spekulować, czy to z uwagi na niepoważne potraktowanie tak renomowanej imprezy jaką jest “Nieustający”, złego samopoczucia, formy, czy tysiąca innych przyczyn. Jest to nieistotne. Niekorzystne wrażenie pozostało. Wystarczy wspomnieć jak gitarzysta z Katowic wykonał Suitę d-moll J. F. Haendla. Wszystkie pięć części jednakowo słabo, w gorączkowym napięciu, które zmęczyło tylko naprawdę pozytywnie nastawionych słuchaczy. Najgorsze były w Allegro nietrafione dźwięki i pomyłki tekstowe. Sarabanda zabrzmiała jakby gitarzysta w ostatniej chwili nauczył się jej na pamięć i przypominał sobie tylko “co tam dalej w tekście…”, zaś pozbawione pulsu Gigue nie miało w sobie nic z tańca. Polski gitarzysta nie popisał się też w dwóch ostatnich, bardzo znanych kompozycjach I. Albeniza Granada i Sevilla. Portrety miast hiszpańskich w jego interpretacji straciły wszelkie kolory, jakby nad Hiszpanią nagle nastąpiło zaćmienie słońca.
Drugi raz Andrzej Otremba wystąpił w Filharmonii (13 października), kiedy to z Orkiestrą Symfoniczną Filharmonii Lubelskiej pod kierunkiem Piotra Wijatkowskiego wykonał Fantazję dla szlachcica J. Rodrigo. Tym razem zagrał lepiej, na pewno nie przeszkadzał orkiestrze.
Niekwestionowaną gwiazdą festiwalu była Margarita Garcia Escarpa. Urodziwa i wybitnie utalentowana Hiszpanka, roztoczyła przed słuchaczami piękno i szlachetność swojej gry. Recital (12 października) rozpoczęła Suitą Compostelana F. Mompou, przez artykulację i dynamikę, po mistrzowsku tworząc jej klimat. Z przyjemnością słuchało się też transkrypcji Sonaty BWV 1003 J. S. Bacha, zagranej zgodnie z oczekiwaniami i wszelkimi kanonami bachowskiego stylu. Na zakończenie wykonała M. Castelnuovo Tedesco Capriccio Diabolico, w którego ostatnich taktach pojawia się wyraźny cytat z La Campanella N. Paganiniego. To ukłon dla geniusza skrzypiec, a także doskonałego gitarzysty, jakim był ten “czarodziej” z Genui.
Podczas koncertu wieńczącego tegoroczny finał “Nieustającego” (13 października) w Filharmonii Lubelskiej, także za sprawą Margarity Garcia Escarpa, odbyło się polskie prawykonanie Sonatiny F. Moreno Torroby, w której gitarzystka dała wyraz osobistego, hiszpańskiego temperamentu. Przy pełnej widowni oklaskiwał ją entuzjastycznie między innymi patron festiwalu Juan Pablo de Laiglesia, ambasador Królestwa Hiszpanii w Polsce.
Drugim znaczącym akcentem ostatniego wieczoru był występ Waldemara Gromolaka, który dosłownie w ostatniej chwili zastąpił chorego Ricardo Jesusa Gallen Garcia z Hiszpanii. Świadczy to o pełnym profesjonalizmie polskiego gitarzysty. Jego repertuar jest tak bogaty i różnorodny, że praktycznie bez specjalnych przygotowań potrafi na poczekaniu wystąpić z orkiestrą. W jego wykonaniu, w Lublinie zabrzmiały koncerty C-dur i D-dur A. Vivaldiego. Soliście towarzyszyła lubelska orkiestra oraz, przy klawesynie, realizując basso continuo, Teresa Księska-Falger.
W związku z nieobecnością na lubelskim festiwalu Ricardo Gallena, który miał dać recital oraz koncert z orkiestrą, nie doszło do prawykonania Concierto de guitarra y orquesta “Homenaje a Andres Segovia” napisanego przez Tomasa Villajos Solera specjalnie dla Segovii, ale Maestro nie zdążył go wykonać. Miejmy nadzieję, że koncert ten usłyszymy w przyszłorocznej edycji “Nieustającego”.
Żegnamy i nie żegnamy się z Międzynarodowym Nieustającym Festiwalem Gitarowym, przecież on nie ustaje. Już w lutym 2001 rozpocznie się jego IX edycja. Festiwal “żyje” dzięki niewiarygodnej hojności darczyńców i sponsorów, którzy wciąż wspomagają wysiłki dyrektora festiwalu Andrzeja Ziółkowskiego, aby gitara w Lublinie nie zamilkła, a brzmiała jak najszlachetniej i na wysokim poziomie. Dobrze dla festiwalu wróży tutaj współpraca Lubelskiego Towarzystwa Gitarowego z Instytutuem Cervantesa w Warszawie i Austriackim Instytutem Kultury w Warszawie, które pomagają organizować koncerty swoich gitarzystów (również partycypując finansowo).